A zawsze oglądam do końca nawet najgorsze badziewia, na to nie ma sensu zycia
marnować, ktoś za dużo wychlał, w pijackim omamie coś napisał, a Jakubik to nakręcił. nie
polecam. Tylko dla fanów Jakubika
ja byłem na projekcji podczas festiwalu 2 brzegi w Kazimierzu Dolnym. Po filmie gadałem chwilę z Jakubikiem i ciągle zmieniałem temat aby nie gadać o tym gniocie.
Jest strasznie zagmatwany. Trudno się połapać. Na końcu jest powrót do początku ( to akurat jest taki prosty zabieg, ale mi się podobał). Dziwny, film przerost formy nad treścią.
Mam dokładnie takie samo wrażenie. Lubię na ogół filmy grające konwencją, ale tutaj oprócz tej gry mieliśmy jeszcze jakieś postaci, które w gruncie rzeczy cały czas się na siebie boczyły; niby się przyciągały, ale chyba jedynie po to, żeby sobie potem odpowiednio skutecznie nadepnąć na odciski; przy tym będące ludźmi płaskimi, nudnymi, pozbawionymi jakiejś swoistości -- ot, takie romansujące roboty branży filmowej. Postać cynicznego reżysera grana przez Topę -- zupełnie nie do zniesienia. Jeśli Jakubik chciał nam powiedzieć, że świat twórców branży filmowej pełen jest brutalnych typów, którzy swoją psychopatię tłumaczą bezkompromisowością sztuki i bezwzględnością rynku, to chyba powinien sobie uświadomić, że taki motyw pojawia się w co najmniej co drugim filmie traktującym o branży filmowej.
Podsumowując -- taki "Jarmusch dla zakochanych ... w przaśności". Zamiast Jarmuschowego niedopowiedzenia, klimatu i bogactwa (nieco dziwacznych, to fakt, ale ciekawych i przyciągających) typów ludzkich -- zagmatwanie, powtórzenia, motywy nieprowadzące do nikąd, pseudofilizofia i bezładna miotanina sztampowych figur.
Nic z tego filmu nie wyniosłem -- a zabawa w te przekładanki szkatułkowe nie była dla wystarczająco zręczna i wdzięczna, żeby filmowi zaskarbić u mnie ocenę wyższą niż 3.